Jutro już maj, a ja trochę opóźniam się z zapisywaniem tego co się u nas dzieje i w naszym pamiętniku będą niestety luki. Ostatnio sporo robię i na nic innego nie znajduję czasu, dziś postanowiłam go troszkę wygospodarować i opisać co robiliśmy w ostatnim miesiącu.
Podsumowując kwiecień to oczywiście muszę napisać
o tym, że udało nam się polecieć do Polski, bardzo mnie cieszy, że zostały
zniesione testy oraz wszelkie kwarantanny- przez to mogliśmy się cieszyć czasem
spędzanym z naszą rodziną i przyjaciółmi. Moje dzieci uwielbiają wyjazdy do
Polski, uwielbiają gdy mogą porozmawiać z dziadkami i po prostu wtulić się w ich
ramiona, ja też uwielbiam ten czas gdy mogę swobodnie rozmawiać w moim
ojczystym języku i być wśród bliskich mi osób. Czas Świąt z rodziną: dziadkami, rodzicami,
kuzynami, ciociami , wujkami to to co jest najlepsze w naszym życiu, bo to czas w
którym przez chwilę można po prostu zwolnić, zatrzymać się, spokojnie
porozmawiać…
W te Święta spędziliśmy dużo czasu w kościele, zastanawiając się nad tym do czego to wszystko zmierza, jakie wartości trzeba przekazywać dzieciom aby Świat stawał się lepszy.. W sobotę dzieci poszły z nami poświęcić koszyczki
a w niedzielę zasiedliśmy do wspólnego rodzinnego śniadania jedząc wszystkie pyszności, które wcześniej wspólnie przygotowaliśmy. Po śniadaniu dzieci szukały słodyczy, które pochował w ogrodzie zajączek.
Wspólnie z dziadkami poszliśmy na spacer nad jezioro i tak nam minęła świąteczna niedziela.
W poniedziałek oczywiście jak zawsze było lanie wody, czyli Śmingus-dyngus.
W Polsce spędziliśmy
prawie dwa tygodnie, po których wróciliśmy do Anglii i rozpoczęliśmy kolejny
semestr w szkole.
Tutaj przywitała nas moja ulubiona pora roku czyli przepiękna wiosna, cieplutko, wszędzie dookoła cudne ptaki, rozkwitają kwiaty… Dzieci upiekły labarbarowiec i Hubert robi kolejne oponki tym razem kwiatki, spędzają czas na dworze, oraz czytają książki, jedna z nich z super wierszykami "Apes to Zebras A- Z shapes poems"
Kornelia pokochała kolejne zwierzęta.
Hubert doczekał się w końcu
swoich kryształkowych lizaków:
W wolnym czasie trochę się po wspinaliśmy
na ścianki wspinaczkowe:
I jak zawsze znaleźliśmy czas na
gry:
Oraz obserwację motyli:
A ja robię kursy- mnóstwo kursów w języku, którego chyba nigdy nie opanuję w zadawalającym dla mnie poziomie, dlatego muszę im poświęcić sporo mojego wolnego czasu, chociaż niektóre sprawiły mi dużo radości na przykład kurs matematyki dla opanowania słownictwa z większości działów matematycznych, który trwał zaledwie 40 godzin, ale liczenie zadań sprawiało mi dużo radości więc ten akurat wspominam bardzo dobrze. Zostało mi kilka półrocznych kursów do podniesienia moich kwalifikacji, dokończenie remontu domu oraz chęć na wykonanie mnóstwa zaplanowanych przeze mnie projektów z dziećmi, tylko żeby te dni się rozciągały i aby jedna doba trwała kilka to byłoby super. Życzę wszystkim zaglądającym do nas miłego maja, przepięknej pogody i chęci na realizowanie planów.