Gdy po raz pierwszy usłyszałam o
metodzie Montessori, zwróciła moją uwagę, dlatego postanowiłam przeczytać kilka
książek aby poznać tę metodę bliżej. Miałam wtedy małe dzieci i bardzo lubiłam
je uczyć nowych rzeczy. Uwielbiam matematykę chyba od zawsze, dlatego ten
przedmiot daje mi najwięcej radości, gdy wspólnie z moimi dziećmi poznajemy
kolejne zagadnienia. W metodzie Montessori bardzo podobają mi się pomoce, które
pomagają dzieciom zrozumieć większość, czasem trudnych obliczeń. Moje dziewczynki bardzo lubiły zabawy
liczbami, dodawanie ich i odejmowanie. Sprawiało im dużo radości, gdy
wykorzystywałyśmy drewniane zestawy stosowane w tej metodzie. Teraz minęło
trochę lat i widzę, że to naprawdę dużo dało, że moje dziewczynki prowadzą
naprawdę trudne obliczenia w głowach i podają bardzo szybkie prawidłowe wyniki.
Zapytałam mojej starszej córki jak ona to robi, że udziela bardzo szybko dobrej
odpowiedzi ona powiedziała mi „ ja po prostu to widzę”. Teraz po wprowadzeniu
zabaw sensorycznych mojemu synkowi, powoli wkraczamy w świat matematyki, do którego
on bardzo chce już wejść, ponieważ długo obserwuje siostry, chce robić to co
one. Powolutku przedstawimy Wam jak u nas w domu wygląda, wkraczanie w Świat
Marii Montessori. Nasze lekcje są czasem trochę inne niż w założeniu, ponieważ
odbywają się w domu, przy trójce dzieci, a nie w szkole, nie posiadamy wszystkich
pomocy z tej metody, czasem niektóre tworzymy sami, czasem mamy pożyczone od
naszych przyjaciół, na czas opanowania danego materiału.
Podczas zagłębiania się w tę
metodę poznałam pięć pierwszych dużych lekcji, jest to przedstawienie dzieciom
w postaci pokazu: powstania świata; powstania organizmów żywych, zwierząt,
ludzi; powstania liczb; powstania pisma. Bardzo spodobała mi się taka forma
zainspirowania dzieci w poszukiwanie wiedzy, dlatego u nas w domu te lekcje
pojawiają się często ( w szkołach zwykle są pokazywane we wrześniu na
rozpoczęcie nauki). Nasza pierwsza lekcja zawsze jest przedstawiana wieczorem,
rozpoczyna się od pękającego balonu – czyli od Wielkiego Wybuchu, potem
opowiadam dzieciom jak powstawał kosmos, planety, jak formowała się nasza kula
Ziemska, podczas tego opowiadam im o prawach jakie na niej panowały, wszystko
przedstawiam w formie eksperymentów. U nas w domu dzieci robią dany eksperyment
samodzielnie, ja pokazuję a one je wykonują. Taka lekcja zajmuje dużo czasu,
ale każdy nie ma ochoty jej szybciej kończyć. Pokażę tutaj kilka eksperymentów
z naszej ostatniej lekcji. Opowiadałam: o trzech stanach skupienia; o cząsteczkach i ich zachowaniu w każdym z
danych stanów; o gęstości; o tym że niektóre ciała istnieją w różnych
postaciach, jako ciała stałe, ciecze i gazy; o przyciąganiu; o polu
magnetycznym; o prawie grawitacji itd. Na koniec opowiadamy o wulkanach, które
wybuchały i kształtowały powierzchnię naszej planety. Moje dzieci bardzo lubią
tę lekcję, a ja lubię w niej to, że powolutku układamy wszystko w spójną całość,
że wszystko jest zależne od siebie, to skłania dzieci do analizowania
wszystkiego i do myślenia nad danym tematem i wyciągania wniosków.
Kilka zdjęć z eksperymentów,
które wykorzystałam w lekcji, podczas lekcji nie robiłam zdjęć bo to by zepsuło
nastrój.
Nie długo pokażemy Wam jak wygląda Druga Wielka Lekcja Montessori w naszym domu.