Pogoda
na dworze powoduje tylko choroby, gdyby dużej pomroziło to może
bakterie by pouciekały a jak na razie to choroby nas nie opuszczają,
tym razem chora była Julia a teraz ja zaczynam chorować. Codziennie
dziewczynki dużo się bawią same, Hubert biedny płaczący czeka na
pierwsze ząbki, więc muszę więcej czasu poświęcać właśnie
mu. Hubert zaczął sam siedzieć, dookoła obłożony poduszkami
gdyby czasem się zmęczył i chciał się położyć :-)
Wieczorami
aby spędzić czas tylko dziewczynkami gramy wspólnie w gry, po
kolei wyciągamy pudełka z szaf i przypominamy sobie niektóre już
zapomniane przez nas zabawy. Potem przed snem dużo czytamy,
wypożyczyłyśmy kolejne książki z osiedlowej biblioteki. Tym
razem trochę bajek o wróżkach, Franklin bez którego Kornelka
zasnąć nie chce i trochę książek o zabawach z tatusiami.
Nasza
kolejna lekcja języka hiszpańskiego związana była z owocami,
dziewczynki zrobiły owocową sałatkę a potem wyszukiwały
wypowiadane owoce w języku hiszpańskim, potem rysowały owoce na
drzewach i krzewach.
Dziewczynki poznają coraz więcej słówek,
musiałabym uczyć je również zwrotów aby potrafiły potem
rozmawiać – pewnie przyjdzie na to czas, na razie skupiamy się na
nauce piosenek, z nich również można nauczyć się konstrukcji
zdań.
Byliśmy
z wizytą w Palmiarni, dziewczynkom jak zwykle się podobało,
karmiły karpie i podziwiały roślinki i pokazywały wszystko
braciszkowi, potem odwiedziłyśmy wystawę strojów Samurajów i
oglądałyśmy pokazowe walki na miecze.
To
na razie tyle, robimy dużo więcej ale z powodu choroby i
złośliwości sprzętów nie mogłam robić zbyt wielu zdjęć i
używać komputera ;-(
Mam nadzieję, że w najbliższym czasie nic
nam nie będzie przeszkadzać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz