Minęła połowa października,
powoli przyzwyczailiśmy się do rutyny związanej z czasem gdy chodzimy do
szkoły. U nas wszystko wróciło do normy. Moje dzieci chodzą do szkoły, którą
codziennie zaczynają o 8:40 i kończą o 15:20 w Anglii dzieci odprowadza się do szkoły i odbiera w tych godzinach, zawsze
rodzince czekają przed szkołą w tłumie aż nauczyciel wypuści dzieci, w
młodszych klasach dzieci wychodzą z nauczycielem gdy znajdą w tłumie swojego
rodzica pokazują go i wtedy mogą do niego iść. Dzieci mogą wracać do domu same
gdy skończą dwanaście lat, to zupełnie inaczej niż w Polsce i trzeba się do tego
przyzwyczaić. Inną różnicą jest to, że do klasy 6 czyli do wieku 11 lat- dzieci
mają tylko jednego nauczyciela, który uczy wszystkich przedmiotów, nauczyciel ma
swojego asystenta, który mu pomaga podczas lekcji. Klasy mają po około 30 osób.
W wieku dwunastu lat dzieci zmieniają szkołę, którą zwykle wybierają w
październiku wypełniając formularz na którym mogą podać trzy szkoły z okolicy,
wyniki do jakiej szkoły zostało przypisane dziecko otrzymuje się w marcu- u nas
w tym roku zmienia szkołę Kornelia. Dzieci pod koniec szóstej klasy zdają
egzamin SAT-s, który pomaga w przydzielaniu dzieci do klas w klasie siódmej i
wtedy dopiero dzieci mają różnych nauczycieli do różnych przedmiotów. To duża zmiana dla dzieci, ponieważ w
szkołach są różne budynki do poszczególnych przedmiotów i dzieci muszą się w
nich odnaleźć. To na razie tyle o edukacji w Anglii, przejdźmy do mojego
siedmiolatka i tego co robimy w domu po lekcjach. Przede wszystkim dalej
chodzimy na zajęcia z wspinaczki, które bardzo podobają się moim dzieciom.
Kolejną rzeczą jaką robimy w domu to ćwiczenia z matematyki, nadal korzystamy z
mathletics – który naprawdę bardzo lubimy, robimy na nim około 2000 punktów w
tygodniu, jest on bardzo dobry do powtórek. Po za tym gramy w szachy i ostatnio
Hubert nauczył się układać sudoku 9x9 – cieszą się bo ja bardzo lubię to robić
i widzę że mu się też bardzo spodobało.
Znalazłam też książkę „Holiday
activity book”, jest w niej mnóstwo
ciekawych zadań, które robiliśmy wspólnie z moim siedmiolatkiem.
Mieliśmy też
czas na ćwiczenia z czytania:
Hubert znalazł mój bardzo stary tłumacz i
próbował czytać różne wyrazy w sześciu różnych językach.
Poza tym uczyliśmy się
wiązać sznurowadła i ćwiczyliśmy przeróżne wzory.
Hubert bardzo chciał namalować
drzewo zimowe a ja powycinałam dla niego płatki śniegu a on zrobił z nich
obrazek.
Bawił się też styropianem i tworzył z nich różne rzeczy.
Miał też czas
na zabawę klockami.
Spędził też sporo czasu grając na tablecie, muszę jednak
ograniczyć jemu ten czas, kiedyś byłam bardzo przeciwna temu aby dzieci grały w
gry komputerowe, jednak gdy poszły do szkoły to większość dzieci opowiadała w
co grają i tak się zaczęło. Teraz gdy widzę jak moje dzieci potrafią spędzać
godziny przed komórką przeraża mnie to, pracuję nad tym aby to zmienić i
podziwiam rodziców, którzy potrafią w świecie w którym komputery, tablety,
komórki są na wyciągnięcie ręki twardo powiedzieć NIE.
Tak nam mijał początek
października, mam nadzieję, że na kolejny wpis znajdę wcześniej czas, życzę
miłego weekendu!