niedziela, 17 października 2021

Początek października.

Minęła połowa października, powoli przyzwyczailiśmy się do rutyny związanej z czasem gdy chodzimy do szkoły. U nas wszystko wróciło do normy. Moje dzieci chodzą do szkoły, którą codziennie zaczynają o 8:40 i kończą o 15:20 w Anglii dzieci odprowadza się  do szkoły i odbiera w tych godzinach, zawsze rodzince czekają przed szkołą w tłumie aż nauczyciel wypuści dzieci, w młodszych klasach dzieci wychodzą z nauczycielem gdy znajdą w tłumie swojego rodzica pokazują go i wtedy mogą do niego iść. Dzieci mogą wracać do domu same gdy skończą dwanaście lat, to zupełnie inaczej niż w Polsce i trzeba się do tego przyzwyczaić. Inną różnicą jest to, że do klasy 6 czyli do wieku 11 lat- dzieci mają tylko jednego nauczyciela, który uczy wszystkich przedmiotów, nauczyciel ma swojego asystenta, który mu pomaga podczas lekcji. Klasy mają po około 30 osób. W wieku dwunastu lat dzieci zmieniają szkołę, którą zwykle wybierają w październiku wypełniając formularz na którym mogą podać trzy szkoły z okolicy, wyniki do jakiej szkoły zostało przypisane dziecko otrzymuje się w marcu- u nas w tym roku zmienia szkołę Kornelia. Dzieci pod koniec szóstej klasy zdają egzamin SAT-s, który pomaga w przydzielaniu dzieci do klas w klasie siódmej i wtedy dopiero dzieci mają różnych nauczycieli do różnych przedmiotów.  To duża zmiana dla dzieci, ponieważ w szkołach są różne budynki do poszczególnych przedmiotów i dzieci muszą się w nich odnaleźć. To na razie tyle o edukacji w Anglii, przejdźmy do mojego siedmiolatka i tego co robimy w domu po lekcjach. Przede wszystkim dalej chodzimy na zajęcia z wspinaczki, które bardzo podobają się moim dzieciom.

 Kolejną rzeczą jaką robimy w domu to ćwiczenia z matematyki, nadal korzystamy z mathletics – który naprawdę bardzo lubimy, robimy na nim około 2000 punktów w tygodniu, jest on bardzo dobry do powtórek. Po za tym gramy w szachy i ostatnio Hubert nauczył się układać sudoku 9x9 – cieszą się bo ja bardzo lubię to robić i widzę że mu się też bardzo spodobało. 



Znalazłam też książkę „Holiday activity  book”, jest w niej mnóstwo ciekawych zadań, które robiliśmy wspólnie z moim siedmiolatkiem. 

 




Mieliśmy też czas na ćwiczenia z czytania: 




Hubert znalazł mój bardzo stary tłumacz i próbował czytać różne wyrazy w sześciu różnych językach.

 


 Poza tym uczyliśmy się wiązać sznurowadła i ćwiczyliśmy przeróżne wzory.

 




 Hubert bardzo chciał namalować drzewo zimowe a ja powycinałam dla niego płatki śniegu a on zrobił z nich obrazek.

 


 Bawił się też styropianem i tworzył z nich różne rzeczy. 

 



Miał też czas na zabawę klockami. 

 

Spędził też sporo czasu grając na tablecie, muszę jednak ograniczyć jemu ten czas, kiedyś byłam bardzo przeciwna temu aby dzieci grały w gry komputerowe, jednak gdy poszły do szkoły to większość dzieci opowiadała w co grają i tak się zaczęło. Teraz gdy widzę jak moje dzieci potrafią spędzać godziny przed komórką przeraża mnie to, pracuję nad tym aby to zmienić i podziwiam rodziców, którzy potrafią w świecie w którym komputery, tablety, komórki są na wyciągnięcie ręki twardo powiedzieć NIE. 

Tak nam mijał początek października, mam nadzieję, że na kolejny wpis znajdę wcześniej czas, życzę miłego weekendu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz