niedziela, 22 października 2017

wulkan- doświadczenia



Teraz z dziewczynkami poszerzałyśmy wiedzę na temat wulkanów, ale to opiszę później, Hubert wszystkiemu się przyglądał. Wiadomo, że inaczej pracuje się z dziećmi młodszymi i żeby zainteresować Huberta tematem, kupiłam zestaw z dinozaurami i wulkanem, przydał nam się do wielu projektów, którymi ostatnio się zajmujemy i jeszcze się nam przyda, na razie wykorzystaliśmy tylko jego część o całym zestawie napiszę później, gdy wykorzystamy wszystkie jego elementy. 


Hubert o wulkanach słyszał już sporo, oglądał „Rodzinę Pytalskich", gdzie babcia małego Wiktorka wzięła go do wnętrza wulkanu i opowiadała jak działa, widział je w różnych książkach gdy dziewczynki omawiały temat, widział również na kartach z których uczyły się angielskich odpowiedników nazw które znają już po polsku i słyszał od dziewczynek jak mówiły mu, że mama na pewno mu w końcu pokaże wybuchający wulkan.
Dlatego, gdy dziewczynki były w szkole a Hubert wrócił z przedszkola postanowiłam pokazać mu wulkan, wiedziałam że jak zrobię to z dziewczynkami to nie będzie miał szans na to żeby zrobił coś sam, mówiłyby mu że jest mały i może tylko patrzeć. 
Wulkan robiliśmy z sody oczyszczonej, octu i barwnika- miał być tylko czerwony ale w ramach doświadczeń i eksperymentowania wykorzystaliśmy więcej barwników. Huberta zadaniem było wsypać odrobinę sody do krateru wulkanu, następnie barwnik zmieszać z octem i wlać go do wulkanu no i obserwować.




 Gdy kolorowa lawa wypłynęła z wnętrza Hubert zawołał: „jeszcze” i zrobił wszystko kolejny raz, a potem był zielony, niebieski, żółty. A potem były dwa kolory w tym samym momencie i dawały nam kolejny kolor.
Mieszaliśmy niebieski  z żółtym wybuchem powstał nam zielony co bardzo ucieszyło mojego synka: 

następne kolory były czerwony i żółty:


no i jeszcze niebieski i czerwony, fioletowy kolor lawy również nam się spodobał:


 Nasza zabawa skończyła się po godzinie ponieważ skończył się ocet, Hubert wyszedł z kuchni pobiegł na korytarz ubrał buty i wrócił do mnie z pytaniem : „Idziemy po ocet?” – no i poszliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz