Dzisiaj trochę napiszę o edukacji
w naszym domu. Nie jest ona oparta na żadnej konkretnej metodzie, ale ma wiele
elementów z wielu metod o których czytałam i wybrałam z nich to co spodobało mi się najbardziej. Jedną z nich, która inspiruje mnie to metoda Marii Montessori. Bardzo chciałabym wychować
dzieci: na zaradne, samodzielne, potrafiące poradzić sobie w różnych
sytuacjach, ta metoda pomaga w wielu aspektach naszej domowej edukacji. Jednak nasz dom szkołą nie
jest, dlatego materiał przedstawiam dzieciom w inny sposób. Moje dzieci zwykle
interesują się danym materiałem, tematem przez tydzień, potem ich
zainteresowanie się zmienia a one już maja kolejny pomysł na odkrywanie
otaczającego ich świata. Zawsze podążam za nimi wiem czym się interesują, z
czym mają problem, co ich zachwyca a co denerwuje, staram się dopasowywać
poznane mi metody nauczania do każdego z osobna. W naszym domu uwielbiamy
projekty, doświadczenia i staramy się w każdym tygodniu zrobić coś wspólnie.
Mój syn jak na razie uwielbia klocki, dlatego w jego edukacji domowej
wykorzystuję zestawy stworzone przez Marię Montessori, on je uwielbia jednak ja
podczas pokazywania mu materiału dużo z nim o nim rozmawiam, on sam wyciąga
wnioski ja zadaję pytanie: „Czym dane elementy się różnią?” a on mi opowiada,
zawsze trafnie je opisuje, czasem muszę poprawić jego odmianę wyrazów w języku
polskim ale gdy ponownie opisuje materiał robi to prawidłowo. Tak wygląda nauka
mojego czterolatka.
Nasza zabawa z kolorowymi walcami
(cylindrami) wykorzystywanymi w metodzie Marii Montessori.
Rozpoczęliśmy od
poznania żółtego zestawu, w którym znajdują się elementy różniące się miedzy
sobą zmieniającą się w tym samym kierunku wysokością i grubością. Podczas tej
zabawy można ćwiczyć z dzieckiem: mały, duży, mniejszy, większy, gruby, cienki…
My układaliśmy walce w szeregu od największego do najmniejszego, potem Hubert
układał wieżę.
Tak analizowaliśmy każdy z
zestawów, następnie łączyliśmy je po dwa, aby obserwować jak zmieniają się ich
wymiary względem siebie. Porządkowaliśmy tworząc szeregi uwzględniając zmieniające
się wymiary wysokości, średnicy. Na koniec budowaliśmy wieżę z zestawu
zielonego, czerwonego oraz żółtego, to zadanie nawet miały ochotę poćwiczyć
dziewczynki.
Ćwiczyliśmy również nazewnictwo
związane z położeniem elementów: z przodu, z tyłu, obok, na górze, na dole,
następny, dalej, bliżej, na prawo, na lewo…
Potem Hubert tworzył swoje kolorowe konstrukcje.
Z dziewczynkami pracujemy teraz
nad liniami czasu, również korzystamy z tej wykorzystywanej w metodzie
Montessori, ale czytamy też przeróżne książki, o nich napiszę innym razem.
Ja
ucząc moje dzieci chciałabym uporządkować ich wiedzę i uświadomić , że wszystko
czego się uczą mogą wykorzystywać w życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz