Hubert, po powrocie ze szkoły. jest
ostatnio bardzo zmęczony, dlatego trochę odpoczywa oglądając bajki, potem
jednak wybiera klocki, albo prosi o jakieś zabawy plastyczne. Gdy byłam w
Polsce znalazłam dla niego kartki z obrazkami, które posypuje się piaskiem,
kiedyś miałam takie dla dziewczynek, jemu również bardzo się spodobały, dla
dziewczynek kiedyś były dinozaury a dla Huberta są wróżki, niestety były teraz
tylko takie w sklepie, ale i tak zabawa bardzo mu się podobała.
Popołudniami
również lubi układać karty z serii „Biblioteka Montessori” Przyroda. On na razie
zaczyna od kart z napisami następnie przyporządkowuje karty bez napisu a potem
napisy.
Codziennie również czytamy
wspólnie książki po angielsku. Metoda szkolna do nauki czytania bardzo mi się
podoba, więc nie zmieniam jej w domu. Dzieci każdego dnia poznają inną literkę,
piszą ją na kartce, szukają jej w książeczkach, powtarzają ją, następnie po
tygodniu, gdy już literek jest pięć dostają małe karteczki aby budować z nich
wyrazy i próbować je czytać. Każdego dnia dostają książeczki z krótkimi wyrazami, potem mają zdanie, które
powtarza się na kolejnej stronie. Po miesiącu dzieci znają już prawie wszystkie
litery, pani na boisku pisze wyrazy a dzieci ich szukają. Małe dzieci ucząc się
tak, dobrze się bawią i bez stresu zaczynają czytać.
Ostatnio gdy wracaliśmy ze szkoły
dzieci znalazły gąsienicę na chodniku, wspólnie postanowiły przetransportować
ją na trawę, aby nikt jej nie podeptał.
Wspólnie znalazły liść i delikatnie na
nim przeniosły go. Obserwowałam je, i zauważyłam z jakim skupieniem wykonywały
poszczególne czynności i jak dużo radości im to dało :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz