poniedziałek, 15 października 2018

popołudniami...


Hubert, po powrocie ze szkoły. jest ostatnio bardzo zmęczony, dlatego trochę odpoczywa oglądając bajki, potem jednak wybiera klocki, albo prosi o jakieś zabawy plastyczne. Gdy byłam w Polsce znalazłam dla niego kartki z obrazkami, które posypuje się piaskiem, kiedyś miałam takie dla dziewczynek, jemu również bardzo się spodobały, dla dziewczynek kiedyś były dinozaury a dla Huberta są wróżki, niestety były teraz tylko takie w sklepie, ale i tak zabawa bardzo mu się podobała.


 Popołudniami również lubi układać karty z serii „Biblioteka Montessori” Przyroda. On na razie zaczyna od kart z napisami następnie przyporządkowuje karty bez napisu a potem napisy. 




Codziennie również czytamy wspólnie książki po angielsku. Metoda szkolna do nauki czytania bardzo mi się podoba, więc nie zmieniam jej w domu. Dzieci każdego dnia poznają inną literkę, piszą ją na kartce, szukają jej w książeczkach, powtarzają ją, następnie po tygodniu, gdy już literek jest pięć dostają małe karteczki aby budować z nich wyrazy i próbować je czytać. Każdego dnia dostają książeczki z  krótkimi wyrazami, potem mają zdanie, które powtarza się na kolejnej stronie. Po miesiącu dzieci znają już prawie wszystkie litery, pani na boisku pisze wyrazy a dzieci ich szukają. Małe dzieci ucząc się tak, dobrze się bawią i bez stresu zaczynają czytać.
Ostatnio gdy wracaliśmy ze szkoły dzieci znalazły gąsienicę na chodniku, wspólnie postanowiły przetransportować ją na trawę, aby nikt jej nie podeptał. 


Wspólnie znalazły liść i delikatnie na nim przeniosły go. Obserwowałam je, i zauważyłam z jakim skupieniem wykonywały poszczególne czynności i jak dużo radości im to dało :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz